środa, 25 lutego 2015

poranek.



Poranki bywają zimne, a noce jeszcze zimniejsze. Od jakiegoś już czasu moje poranki stały się ciepłe. Mimo, że ciągle panuje zima. Do nowego stanu rzeczy przyzwyczaiłam się na tyle, że momentami, w moim małym pokoju zwyczajnie mi kogoś brakuje. Niesamowite jest to uczucie, że nie trzeba od siebie odpoczywać. A z drugiej strony, nawet krótka nieobecność, wzbudza emocje. Człowiek niesłychanie szybko się oswaja.
Obecność stała się dla mnie najpiękniejszym prezentem. 


I tak jak cenię sobie orzeźwiający chłód poranka i ciepło herbaty, tak cenię sobie spotkania. Gdy mimo całego życiowego zaufania, mamy czas, aby się zatrzymać. Z wiekiem coraz bardziej to doceniam. Może dochodzi do mnie fakt, że z każdym dniem pozostawiam po sobie coraz większy kawałek historii? A może tak, po prostu, działa upływający czas?


Od kilku dni jestem starsza o kolejny rok doświadczeń. Płaczliwych dni, jak to czasem u mnie bywa i niesamowitych emocji. Już poprzednie urodziny były inne, ze względu na tą szczególna obecność. Przepełnia mnie radość, kiedy przypomnę sobie te uśmiechnięte buzie.
Nie spodziewałam się, że w takim kształcie to wszystko przetrwa. Został on trochę zmieniony, dopasowany, ale ramy pozostały takie same. 

Ostatnie tygodnie były bardzo intensywne, na szczęście miałam chwilę czasu, żeby się zatrzymać. 
Dziękuję, że jesteście